czwartek, 20 listopada 2014

co słyszą dzieci 1

Sytuacja miała miejsce późnym popołudniem....

próbując trochę przygotować Ziutke na wizytę moich znajomych, w pewien sposób staram się wywołać już przed przyjazdem pozytywne uczucia do osób których tak naprawdę nie zna.

Wiec, co się sprawdza najlepiej jeśli jakakolwiek próba korupcji odpada?

prawie nic :)

wiec trzeba znaleźć coś fajnego, jakiś atut który posiadają owi goście.

- Słuchaj Ziunia w sobotę przyjedzie do nas taki Pan co uczy dzieci w przedszkolu śpiewać.... będzie super!!!

czekam na reakcje ale nic.... kompletnie nic.

może zmęczona, przedszkole, ćwiczownia, jajko niespodzianka.... moc emocji

mija jakieś 30/40 minut, jakieś telefony z pracy, temu to... tamtemu tamto!!!

No dobra, robimy kolacje. zapieksy, mniam.

Nagle Żonidełko wyrwane z cybernetycznego świata (no dobra, sprawdzała tylko Fejsa) zadaje pytanie:

- A gdzie Zuzia?

w sumie to faktycznie jest już trochę jakby za długo jest cicho, a jak jest cicho to wiadomo że jest źle!!!

szukam, idę do Jej pokoju... drzwi zamknięte. Oho!

otwieram

- Hej, chodź na kolacje

a Mała siedzi jak to tylko potrafią małe dziewczynki tak na literke L z wyprostowanymi nózkami i z nieco za dużymi rajtuzami które tak nie dochodzą do palców (nie wiem jak to opisać ale każdy wie co mam na myśli i jak to wygląda prawda?)
patrzy na mnie naburmuszona

- ja nie chce tego Pana!!!

Co się stało Zuzia? I oczywiście od razu milion myśli o jakiś obcych facetach o tym ze coś mojej królewnie grozi i że Hammurabi to w sumie mądry gość a teść ma strzelbę wiec trzeba się będzie przejechać na miasto....

- Jakiego Pana?

zagajam nie zdradzając niepokoju

- no wiesz tego Pana

-?

- tego, co dzieci z nim śpiewają

aaaaaaa

kolejne pół godziny mija na tłumaczeniu ze nic nie musi, i ze jak będzie chciała itd. itp.

Facynujacy jest proces chłonięcia tego co mówimy przez nasze dzieci.

a człowiek takie głupoty czasem "gada"

m.

sobota, 15 listopada 2014

Faceci i laski

Byłem kiedyś w Krakowie. Na Kazimierzu, Kura handlowała w najlepsze a ja błakalem sie po placu targowym a tam jak wiadomo same szmery bajery od niemieckich hełmów po rosyjskie płyty winylowe.
Po jakiejś chwili wybrałem się z młodym na spacer nad Wiśle. 

Zaskakujący jest fakt "kukania" do wózka ;)) 

Idę sobie w najlepsze mijają mnie z naprzeciwka różni ludzie, pary/soliści nieważne, bo niezależnie od ilości mijanych często zdarzało się  nagłe i ukradkowe łyp do wózka, następnie idziemy każdy w swoją stronę i więcej się nie spotkamy. 

Nie no spoko. W sumie mi to nie przeszkadza ale trochę prywatności dla tego mojego króla by nie zaszkodziło ;))

Wieczorami zdarza mi się układać myśli...

Obrazy które wbijają się w ciągu dnia do głowy, jakies mądre lub nie przemyślenia i zwykłe prozaiczne zdarzenia.

I zaczynam z zamyślenia dialog. 

- ale dzisiaj widziałem wspaniała laskę

Mina mojej zony była mniej więcej taka: o_O

Chwila ciszy 

- no to spacer Wam się udał!!!?!!

A co ma spacer do laski?? Aaaaaaa

- słuchaj bo ja na jednym straganie widziałem taka czarna laskę z metalowa główka w kształcie głowy smoka ;) 

Już widziałem oczyma wyobraźni jak stoję przy ulicy, podchodzi ktoś nie znajomy i pyta mnie o drogę a ja łapie moja łaskę w pól i świecącym srebrnym smoczym pyskiem wskazuje kierunek. 

Nie wiem czy mi uwierzyła ale takie są fakty. 

Bo po paru latach w rodzinie widzisz kobietę pchająca wózek i się zastanawiasz:

Kurczę... spoko wózek... lekko się pcha... Fajny.... Tylko te trzy kolka to chyba średnio jak są najazdy na schodach ;) 

Odbiegając od tematu: czy możne być piękniejszy widok o poranku?