czwartek, 22 stycznia 2015

niemoc

Jest taki czas, szczęśliwie przychodzi bardzo rzadko, że odczuwam strach przed niemocą

Poniedziałek wieczór jak codziennie, różne obowiązki, koniec dnia.

Dzieci już śpią, ja coś tam jeszcze pracuję i nagle słyszę z pokoju Zu:

- ale przestań to mnie łaskocze (i śmieje się)

Fajnie, pomyślałem sobie, że jest dobrze skoro ma wesołe i pozytywne sny...

Ale po chwili znowu coś mówi do siebie, a to przecież nie występuje jakoś często, wiec zachodzę do pokoju przykrywam młodzież i głaszcze po czole na dobranoc i tu.... mały grzejnik!

Więc po termometry (tak mam dwa, obydwa bezdotykowe - kiedy kupowałem drugi, zapytałem młodego aptekarza czy oby nie jest równie bezczelny jak ten pierwszy termometr gdzie wyświetla temperaturę 37,5 i uśmiechniętą zieloną buzie, młody aptekarz oznajmia ze tamten termometr jest ok i po co mi drugi? pytam wiec: ma Pan dziecko? odpowiada: nie, ja na to: wiec jak Pan będzie miał a dziecko będzie miało gorączkę a nie będzie Pan pewien czy wynik jest rzetelny to kupi Pan nawet pięć termometrów.) i jak już mam to mierze. Najpierw jednym, potem drugim. Wyniki zbliżone, 38,5 wiec mamy gorączkę.

Naczytałem się wiele o tym ze gorączka to dobrze, ze organizm walczy, żeby utrzymywać i kontrolować a nie zbijać.

Jednak gdy tylko widzę moją małą taką leżącą bez sił,grzejącą jak mała dmuchawa i mówiącą przytul mnie a potem płaczącą, że zimno to mam w dalekim poszanowaniu teoretyków i chce żeby mi oddali moje wesołe pełne energii dziecię.

... ostatecznym ciosem w pełne obaw serce ojca jest pytanie:

- jak się czujesz?
-SUPEL

SUPEL - matko jedyna, ledwo głowę podnosi, leży na brzuchu z pupcią do góry niema siły ale czuje się SUPEL!!!


nienawidzę tego czasu od gorączki do diagnozy. Niepewność mnie paraliżuje.


Szczęśliwie już jest ok.

panikarz Mat.

p.s. ten drugi termometr też jest do dupy.